Opublikowany przez: Monika C. 2019-01-03 14:14:17
Autor zdjęcia/źródło: Dodatki „E” w żywności @unsplash
Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie stwierdza, że inspekcje nie badają razem wszystkich dodatków znajdujących się w produktach. Mało tego, nie weryfikują dokładnie informacji podanych na etykiecie umieszczonej na opakowaniu z faktyczną ich zawartością w produkcie. Podczas kontroli sprawdza się wyłącznie limity jednego dodatku „E”, nie biorąc pod uwagę ich kumulacji w codziennej diecie i jak to może wpływać na zdrowie. Z kontroli NIK wynika, że codziennie możemy spożywać z żywnością dopuszczoną do sprzedaży nawet 85 rożnych „E”.
„Najbardziej narażone na przekroczenie akceptowanego dziennego spożycia dodatków (ADI) z dietą, ze względu na niższą masę ciała i upodobania smakowe, są dzieci - głównie w wieku do 10 lat. Najwięcej dodatków jest w produktach, które dzieci lubią najbardziej, czyli ciastach, aromatyzowanych napojach, lodach, parówkach. Z monitoringu spożycia i stosowania dodatków do żywności, przygotowywanego przez Instytut Żywności i Żywienia wynikało, że przyswojenie z dietą kwasu sorbowego i sorbinianów - konserwantów dodawanych głównie do ciast, przetworów warzywnych, pieczywa, aromatyzowanych napojów - znacznie przekraczało limit i w grupie dzieci 4-10 lat wynosiło 291 proc. akceptowanego dziennego spożycia (ADI). U 5 proc. dzieci i młodzieży (1-17 lat) pobranie tych dodatków wynosiło aż 681 proc. Tymczasem spożycie z dietą np. azotynów, obecnych m.in. w wędlinach, parówkach, peklowanym mięsie, u najmłodszych dzieci wynosiło ponad 160 proc. dopuszczalnego limitu, a u 5 proc. dzieci w wieku 1-3 lat kształtowało się na poziomie aż 562 proc.” - czytamy w raporcie NIK
W Polsce, podobnie jak w innych krajach rozwiniętych, ok. 70% codziennej diety stanowi żywność przetworzona przemysłowo, zwierająca substancje dodatkowe, w normalnych warunkach nie spożywane osobno oraz nie będące składnikami żywności. Substancje dodatkowe stosuje się by zapobiegać niekorzystnym zmianom smaku, barwy, zapachu, konsystencji, wydłużyć okres trwałości, dać możliwość tworzenia nowych produktów – np. produktów typu „light” ale także, by zwiększyć efektywność procesu produkcyjnego (!). Obecnie dopuszczonych jest 330 dodatków, które w produktach spożywczych mogą pełnić różne funkcje technologiczne jako: konserwanty, barwniki, wzmacniacze smaku, przeciwutleniacze, emulgatory oraz stabilizatory.
Na tak szerokie stosowanie dodatków pozwala obecnie liberalne prawo stanowione w Polsce i Unii Europejskiej. Produktami wolnymi od dodatków są: żywność nieprzetworzona, miód, masło, mleko pasteryzowane i sterylizowane, naturalna woda mineralna, kawa i herbata liściasta.
Najwyższa Izba Kontroli zwraca także uwagę, że Inspekcja Sanitarna podczas kontroli nie weryfikowała procesów technologicznych i tym samym nie kwestionowała potrzeby użycia w jednym produkcie nawet kilkunastu różnych dodatków do żywności. Główny Inspektor Sanitarny uważa natomiast, że procesy produkcji żywności są sprawą producenta. W wyniku przeprowadzonych badań okazuje się, że ten używa kilku substancji dodatkowych w ramach jednej produktu: w badanych parówkach zastosowano aż cztery stabilizatory i aż trzy substancje konserwujące.
Najwyższa Izba Kontroli w raporcie podkreśla, że system nadzoru nad stosowaniem dodatków nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa żywności. Zarówno producenci żywności, jak i instytucje kontrolujące ich działalność, ale także instytuty naukowe, zgodnie twierdzą, że dodatki do żywności stosowane zgodnie z obowiązującymi przepisami nie stanowią zagrożenia dla zdrowia konsumenta. Aby bowiem dana substancja dodatkowa została dopuszczona do żywności, musi posiadać ocenę bezpieczeństwa dla zdrowia dokonywaną przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Jednak NIK zwraca uwagę, że przepisy prawa wymagają zapewnienia bezpieczeństwa każdego z dodatków używanych osobno. W żaden sposób nie odnoszą się one do ryzyka wynikającego z obecności w środkach spożywczych więcej niż jednego dodatku, czy ich kumulacji z różnych źródeł. Inspekcje nie analizowały także zawartości wszystkich dodatków obecnych w danej próbce żywności!
W oparciu o dane ze zleconych przez NIK badań, ułożono możliwą w praktyce dietę, na jeden dzień, składającą się z pięciu posiłków. W efekcie ustalono, że w przygotowanych z tych produktów daniach konsument spożyłby w ciągu jednego dnia 85 różnych substancji dodatkowych. Warto zwrócić uwagę, że menu zaplanowano tak, iż zupę i drugie danie konsument przygotowuje samodzielnie w domu. Gdyby skorzystał z kupionych w sklepie gotowych potraw, dodatków spożytych w ciągu dnia mogłoby być znacznie więcej.
„Mimo, iż żywność nafaszerowana jest substancjami dodatkowymi, to organy odpowiedzialne za jej bezpieczeństwo oraz zdrowie publiczne dotychczas nie monitorowały, ani nie oceniały ryzyka związanego z kumulacją wielu dodatków w produktach spożywczych, ewentualnego ich działania synergistycznego, jak również interakcji z innymi składnikami diety, czy też np. lekami. Tymczasem niektóre substancje dodane do jednego produktu, w połączeniu z innym artykułem spożywczym nie będą dla człowieka neutralne. Substancja nieszkodliwa samodzielnie może się nią stać w reakcji z inną, tworząc zagrożenie dla zdrowia.”
NIK zobowiązuje Główny Inspektorat Sanitarny do bardziej aktywnego i wszechstronność badania żywności znajdującej się na rynku, realnego angażowania naukowców do współpracy oraz korzystania z rzetelnie przeprowadzonych i dostępnych badań. Nie od dzisiaj wiemy, że bardziej skuteczne i mniej kosztowne jest zapobieganie chorobom dietozależnym niż ich leczenie. Natomiast w naszym – konsumentów – interesie jest dokładne czytanie etykiet i dokonywanie rozsądnych wyborów podczas zakupów. Im niższy będzie popyt na żywność pełną dodatków ułatwiających produkcję, tym szybciej zwiększy się podaż tego co dobre.
Więcej o raporcie NIK: „E” w żywności bez kontroli TUTAJ
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Paulina Mieszczak 2019.01.05 13:26
Niby nic nowego, bo i bez raportu było wiadomo, że te świństwa jest wszędzie na tony, ale i tak przerażające...
37.47.*.* 2019.01.05 08:52
Nie sądzę, żeby ktokolwiek podawał dzieciom margarynę
2.101.*.* 2019.01.04 22:09
Nie wszystkim jest obojętne co jedzą. Niestety z taką ilością chemii w żywności to uważam, że ani dwa ani trzy pokolenia sobie nie poradzą.
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.